Książki, a współczesny analfabetyzm

Książki, a współczesny analfabetyzm

Jaki wpływ mają książki (a raczej zanik czytelnictwa) na współczesny analfabetyzm? Jakie rozróżniamy rodzaje analfabetyzmu?

Chyba każdy człowiek wie, jaka jest definicja analfabetyzmu. A kierując się nią, wiadomo, że w naszym kraju nie ma analfabetów. Czyta i pisze ponad 95% Polaków powyżej 15. roku życia.

Ale prawdą jest fakt, że współczesny analfabetyzm, ten wynikający z ignorancji i ciemnoty, to zmora XXI wieku i nie wiele ma wspólnego z minionymi wiekami.

Można by śmiał stwierdzić, że wraz z ogromnym rozwoje technologicznym na świecie, spadła też wrażliwość i wiedza ludzi.

Widać to choćby na podstawie dostępu do mediów społecznościowych. Dziś na Facebooku „żyje” prawie tyle samo ludzi, co w Chinach, czy Indiach.

Nasuwa to stwierdzenie, że popularny Facebook jest „trzecim państwem” na świecie.

Co ciekawe, tworzy to też pewien paradoks. Gdyż wraz z łatwiejszym dostępem do internetu, wyraźnie spadła realna możliwość radzenia sobie z otaczającym nas światem.

Czy aby na pewni postęp?

Współczesny analfabeta jest często wykształcony, ale nie umie sprostać wymogom XXI wieku.

Dzięki masowemu dostępowi do zasobów internetu, inaczej szuka się i pracuje w takiej formie, niż kilka lat temu korzystając z podręczników i książek.

Tak prosta praca z internetem, dzięki niezliczonym linkom i odsyłaczom jest na swój sposób problematyczna.

Kiedyś, aby uchodzić za osobę wykształconą, należało posiadać wiedzę z ogólnodostępnych książek.

Był te swego „odsyłacz”, podstawa tego, co każdy musi wiedzieć. Dziś, jest to już nie realne. Właśnie dzięki, a może przez, internet.

Bo współczesny analfabeta to osoba, której wystarczy w szybki i łatwy sposób wyszukać i zweryfikować dane. Nic poza tym.

Analfabetzym wtórny, to zmora XXI wieku

Rodzaje analfabetyzmu

Wytyczną współczesnego analfabetyzmy jest brak rozumienia tekstu czytanego.

Choć owszem, umiemy czytać i pisać, jesteśmy pozbawieni możliwości analizowania tekstu, podejścia do niego w sposób krytyczny, poprzez nasze własne przekonania i punkt widzenia.

Taki analfabetyzm to analfabetyzm funkcjonalny. Gdzie człowiek, pozostaje w sposób oczywisty pozbawiony rozumienia tego, co go otacza, ale też nie umie postrzegać samego świata.

Warto zaznaczyć, że mianem analfabetów funkcjonalnych określa się osoby, które w żaden sposób nie potrafią czytać rozkładów lotów, czy jazdy pociągów oraz zwykłych instrukcji obsługi.

Nie radzą sobie z wypełnianiem deklaracji podatkowych, czy nie posiadają rozumienia takich słów jak „prywatność” i „dobry wizerunek w internecie”.

Za współczesną formą analfabetyzmu stoi wiele instytucji, ale też nasze, często wyniesione z domu, postrzeganie świata.

Ponieważ polskiej szkolnictwo jest przestarzałe i nie uczy ono w żadnym stopniu kreatywności i twórczości, ze szkoły wynosimy jedynie wykute na pamięć regułki, z których w żaden sposób nie potrafimy wyciągnąć wniosków.

Dlatego też, polski student pierwszych lat, czuje się jakby ktoś rzucił go na głęboką wodę, gdyż musi przestawiać się na inny tok myślenia, sam musi zadbać o zdobywanie wiedzy i nauczyć się dużej samodzielności.

Analfabetyzm wtórny to też wina ogromu biurokracji. Mnóstwo załączników, formularz, którymi jesteśmy otoczenie i brak fachowej i mądrej pomocy w ich wypełnienie, powoduje swoiste zagubienie.

Bo nie jesteśmy w stanie zrozumieć PO CO to wszystko. Zatem nawet krótka wizyta w banku, czy urzędzie jest mocno stresująca i nerwowa, właśnie ze względu na brak rozumienia „o co w tym wszystkim chodzi”.

Od niedawna funkcjonuje też stwierdzenie „analfabetyzmu zawodowego”.

Odnosi się ono do grupy społecznej długotrwale bezrobotnej, która swoją bezradność życiową, nieumiejętność rozumienia najprostszych komunikatów, przekazują swoim dzieciom.

Doprowadza to do całkowitej bierności, a także nierozumienia własnych praw i dochodzenia ich w razie konieczności.

Książki i czytanie, a analfabetyzm

Poza tym, warto zwrócić uwagę na słabnącą popularność książek i samego czytania.

Zaledwie 41 % Polaków czyta 1 (słownie: jedną!) książkę w roku! To żenujący wynik!

Jest to spowodowane popularnością mediów społecznościowych, ale też postrzeganiem książek jako „zło konieczne” poprzez perspektywę zmuszania czytania lektur szkolnych.

Czytanie i książki w jakiejkolwiek formie (audiobooki / e-booki) dla wielu osób nie są już rozrywką, ale, niestety, stratą czasu.

I nic nie daje przekonywanie, że czytania daje wiele satysfakcji, wzbogaca słownictwo, rozwija wyobraźnie, poszerza horyzonty.

Współcześni analfabeci wolą spędzać bezproduktywnie czas przed telewizorem, komputerem, telefonem, czy innym elektronicznym gadżetem.

Choć Polskie społeczeństwo nie należy do zacofanych, duży ogrom ludności chce się kształcić, korzysta z kursów, kończy studia wyższe, to sedno sprawy tkwi w niedostrzeganiu problemu przez przedstawicieli politycznych.

Bagatelizowanie takiego zjawiska może przynieść wiele złego, któremu już trzeba przeciwdziałać.

Ale to oznaczałoby przyznanie się do własnych ułomności i braków, a z tym już dużo trudniej walczyć.